Z drutami znam się nie od dziś. Machając dwoma "patykami" zamieniłam sporo metrów włóczki w różnego rodzaju dzianiny lub dzianinopodobne wyroby. Kiedy wspominam rzeczy które stworzyłam widzę jak bardzo to co schodzi z drutów związane jest ze stanem mojej duszy.
Dawno, dawno temu chciałoby się napisać ;), lecz tak naprawdę nie tak dawno potrafiłam zrobić tylko i wyłącznie sweter według ścisłego schematu z popularnego czasopisma. Byłam przekonana, że to szczyt moich możliwości. Zresztą to był to czas kiedy w moim życiu wszelkie szczyty były bardzo niskie.
Ktoś mi jednak powiedział że piękniejsze widoki są wyżej. No i zapragnęłam to sprawdzić. Z początku więcej prułam niż tworzyłam. Największy problem miałam z proporcjami, a to za wąskie ramiona, a to dekolt za kolana ;). I tu przyznam się zabłysnął mój "głupi" upór.
Sweter na zdjęciu to jeden z pierwszych autorskim projektów, które wykonałam. Mimo, że wprawne oko dziewiarki dostrzeże parę niedociągnięć sweter znalazł nowego właściciela. A ja wpadłam jak śliwka w kompot i czasami nowe pomysły urządzają sobie galop po mej głowie ;)